Cassandra
zatrzymała się na pustkowiu. Po lewej stronie rozciągał się las, a po prawej
tory. Policja bardzo często spotykała się tutaj ze swoimi
"anonimowymi" informatorami, którzy nie chcieli wkopać się przed
współpracownikami. Gliniarze zawsze zapewniali ich, że jeśli będą chcieli, to
za informacje są w stanie wiele dla nich zrobić. Jednak gangsterzy zawsze
wiedzieli, z kim mają do czynienia. Nie byli przecież głupi i zgadzali się na
spotkania tylko, jeżeli chcieli przejąć nad czymś pełną kontrolę, albo dla
czystej zemsty. Nigdy później nie żądali niczego od policjantów. Nie chcieli
przecież skończyć jak ci, których skazywali na wyroki swoimi zeznaniami, które dość
często od początku do końca były wymyślone. Nikogo to nie obchodziło. Liczyło
się tylko szybkie usadzenie kogo trzeba.
Wyszli
z samochodu, a Jenkins od razu do nich podszedł. Skinęła mu nieznacznie głową,
krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. Nie lubiła go i nigdy mu nie
ufała, ale wiedziała, że należy mu się najmniejszy szacunek z jej strony. W
końcu stał wyżej niż ona. Mężczyźni podali sobie prawe dłonie, a po chwili
Daniel wyciągnął z kieszeni niewielkie, czarne pudełko. Zmarszczyła mocno
czoło, ściągając do siebie brwi. Zastanawiała się, co to może być.
-- Mam to, czego pan ode mnie chciał.
Wszystkie potrzebne panu informacje, na temat gangu Malika są właśnie na tej
płytce i zapewniam pana, że wystarczą do rozwiązania grupy i zatrzymania kilku
z najważniejszych członków - powiedział luźno. Cassie spięła się nieznacznie.
Ledwo powstrzymała się od rzucenia na Mulata i wyrwania mu płyty. Wiedziała, że
gdyby tak postąpiła mogłaby więcej nie otrzymać pozwolenia na wykonanie zawodu.
-- W takim razie dziękuję ci za
wszystko, Danielu. Wiem, że robiłeś to tylko i wyłącznie ze względu na chłopca,
którym się opiekujesz, ale wiedz, że państwo i ja jesteśmy ci niezmiernie
wdzięczni za zrobienie tego - Cass mocno zacisnęła dłonie. Była coraz bliżej
przekroczenia swojej granicy wytrzymałości.
-- Jednak jest jeszcze coś, o co
chciałem pana zapytać - powiedział nagle mężczyzna, złączając ręce za plecami.
Zaczął kołysać się na piętach w przód i w tył, nie przestając się uśmiechać.
Willson nie zrozumiała, o co może mu chodzić. Wydawało jej się, że chciał tylko
zarobić na wykształcenie swojego przyszywanego syna. Czyżby zmieniły się jego
plany? - Wydaje mi się, że właśnie organizują jakąś kolejną akcję, na której
bardzo im zależy. Może powinienem jeszcze chwilę powęszyć i przekazać panu
informacje również na ten temat. To byłby idealny moment, żeby ich złapać.
Cassandra
zaciągnęła się powietrzem, kiedy zauważyła jak Axel poluźnia uścisk na
pistolecie, który przez cały czas trzymał w pochwie. Chciał zabić ich oboje. To
właśnie dlatego Daniel postanowił jeszcze coś powiedzieć. Grał na czas w razie,
gdyby Jenkins jednak nie chciał skorzystać z jego propozycji. I dlatego ma
dłonie za plecami - wsadził pistolet za pasek spodni. Cass czuła się, jakby jej
mózg właśnie zapłonął. Daniel wyjątkowo dobrze przygotował się do odegrania
roli Zayna. Chociaż może to Liam, albo jeden z chłopaków postanowił przypomnieć
mu kilka ważnych sztuczek, jakimi posługiwał się Malik. Takie zachowanie
zdecydowanie było podobne do Louisa. Postanowiła nie myśleć na ten temat. Zayn
Malik nie żyje. Został zabity przez policjantów podczas swojej ucieczki z
miejsca sprzedaży narkotyków. Nie ma go już na tym świecie. Teraz jego miejsce
zajął Daniel Fray, który w najbliższej przyszłości ulotni sie z gangu, aby móc
w dalszym ciągu samotnie wychowywać chłopca, którego przygarnął z ulicy. To
właśnie dla niego tak bardzo się poświęcił.
-- W takim razie do zobaczenia przy
następnej, najbliższej okazji - z transu wyrwał ją głos Mulata. Zamrugała
kilkukrotnie, chcąc przywołać się w ten sposób do porządku. Przez to, że
odpłynęła nie dosłyszała odpowiedzi policjanta.
Po
raz kolejny skinęła mu głową - tym razem na pożegnanie - i wsiadła do
samochodu. Odczekała kilka sekund, aż miejsca pasażera zajmie jej towarzysz i
odpaliła silnik, ruszając w kierunku miasta. Pomimo tego, że nie chciała, cały
czas zastanawiała się, dlaczego Jenkins chciał ją zabić. Zrozumiała motyw w
stosunku do Daniela. Mógł mu nie ufać, ale przecież z nią kilka razy
współpracował, pomimo małej sympatii, jaką do siebie pałają. Chociaż... Łączą
ich sprawy czysto zawodowe i utrzymują stosunki neutralne. Przynajmniej tak jej
się dotychczas wydawało.
To,
co działo się w głowie kobiety przez ostatnie kilka miesięcy, spędzone przy
boku Malika i jego fagasów było tylko
namiastką burzy, jaką rozpętało zaledwie półgodzinne spotkanie z Jenkinsem.
Chciała krzyczeć, rzucać się i rwać włosy z głowy. Wiedziała jednak, że to nic
nie da i tylko ta myśl powstrzymywała ją os zachowania, godnego psychopatki.
Westchnęła ciężko, ukrywając twarz w dłoniach, kiedy zatrzymała się na
czerwonym świetle, przy pierwszym skrzyżowaniu w Nowym Yorku. Jej życie było
zdecydowanie zbyt nienormalne, żeby ktokolwiek mógł zrozumieć to, jak
postępuje. Nawet ona przestawała to powoli ogarniać i panować nad tym
wszystkim.
-- Ta płyta, którą mu dałem. Ona jest
pusta. Nie chciałem, żebyś mnie znienawidziła. Wiem, ile ten Malik dla ciebie
znaczy, chociaż nigdy mi tego nie powiedziałaś. Nawet nie wiem, czy przyznałaś
to przed samą sobą - popatrzyła zdziwiona na Daniela. Przyglądał jej się z
lekkim, niepewnym uśmiechem na ustach. Pokręciła głową, patrząc z powrotem na
ulicę. Ruszyła z miejsca, kiedy światło zmieniło się na zielone.
-- Przyznałam przed samą sobą, że
zakochałam się w Maliku, ale nigdy się z tym nie pogodziłam. Szczerze wątpię,
że taki moment kiedykolwiek nadejdzie - mruknęła, dodając nieznacznie gazu.
Chciała przyjechać do domu zanim Samuel się obudzi. Mogłaby zrobić mu w
podziękowaniu za wczorajszy wieczór jakieś śniadanie. Wiedziała, że jeśli się
pospieszy, to zdąży. Jej najlepszy przyjaciel nie był rannym ptaszkiem, a
godzina dziewiąta rano byłaby dla niego środkiem nocy.
-- Musi być ci trudno przebywać w
jednym pomieszczeniu, szczególnie tak ciasnym jak samochód, z kimś, kto
przypomina ci o Maliku, skoro go kochasz - powiedział mężczyzna, zanim zdążył
ugryźć się w język. Zaśmiała się gorzko pod nosem.
-- Nie bierz tego do siebie, bo
naprawdę cię lubię, ale bardziej przeszkadza mi to, że przebywam w jednym
pomieszczeniu z kimś, kto wygląda jak morderca mojej młodszej siostry. Wszelkie
ludzkie odczucia względem Malika znikają, kiedy tylko przypomną sobie, co
zrobił mojej jedynej Josephine - warknęła mało uprzejmie. Na prawdę nie chciała
rozmawiać na tego typu tematy. Były zbyt bolesne, a zasklepione rany za każdym
razem piekły, jakby ktoś starał się je rozdrapać.
Daniel
nie odezwał się już więcej. Wiedziała, że zawstydziła go swoimi słowami,
chociaż nie miała w planach robienia tego. Była jednak zbyt rozgoryczona i
jednocześnie wściekła na siebie, aby móc cokolwiek powiedzieć i przeprosić
swojego towarzysza. Stwierdziła, że zrobi to później. Kiedy już uspokoi się i
będzie miała pewność, że nie będzie wyzywać bogu ducha winnego Fray'a. Przecież
to nie jego wina, że ktoś postanowił stworzyć go identycznego, jak jeden
gangster, który potrafił zniszczyć kilka osób na raz tylko tym, że umarł.
~*~
Weszła
do swojego mieszkania, niosąc w dłoniach dwie reklamówki, wypełnione
produktami, które miały pomóc jej w przygotowaniu śniadania. Postanowiła nic
nie mówić Samuelowi o spotkaniu z Jenkinsem, a już tym bardziej o tym, co on
sam zrobił. Doskonale wiedziała, że Rossi natychmiast poszedłby do Fernandeza,
a tego nie chciała. Musiała samodzielnie dowiedzieć się, o co chodziło temu
cholernie dziwnemu gliniarzowi. Pomimo ogromnego szacunku, jakim darzyła
inspektora, on nie powinien się tego dowiedzieć. Mógłby pójść z tym do tych na
górze, przez co zaczęliby węszyć za Axlem i spłoszyliby go. Wtedy nie
dowiedziałaby się już zupełnie niczego.
Weszła
do kuchni, odkładając wszystkie pakunki na stół. Uśmiechnęła się do siebie pod
nosem, widząc blondyna, który jedynie zmienił pozycję z siedzącej na leżącą.
Wyjęła spod luźnej bluzki pistolet i odłożyła go na szafę w przedpokoju. Zdjęła
buty, po czym wróciła z powrotem do poprzedniego pomieszczenia. Jedynym, co
potrafiła doskonale przygotować była jajecznica z pomidorami i szczypiorkiem.
Postanowiła nie eksperymentować z czymkolwiek innym. Nie miała na to ani siły,
ani chęci.
Zanim
zabrała się za przygotowywanie jedzenia, otworzyła okno i włączyła radio na
stacji muzycznej. Przyciszyła urządzenie, nie chcąc jeszcze obudzić
przyjaciela. Zabrała się za smażenie, poruszając się w rytm dźwięków,
wydobywających sie z głośników. Lubiła tańczyć przy robieniu wszystkiego, nawet
jeśli nie miała do tego najmniejszego talentu. Wszyscy jej współpracownicy
doskonale o tym wiedzieli. Czasami, kiedy miała słuchawki w uszach potrafiła
nie zauważyć, że znajduje się już na komisariacie. No cóż, od jakiegoś czasu
przestawała wstydzić się tego, co robiła...
-- Nawet nie wiesz, jak bardzo
brakowało mi tego twojego gięcia się zupełnie nie w rytm muzyki - pisnęła
cicho, odwracając się przodem do wejścia, w którym zobaczyła rozespanego
blondyna. Pokręciła głową z oburzeniem na twarzy i położyła dłoń na klatce
piersiowej w miejscu, gdzie miała serce. - Dlaczego wstałaś tak wcześnie i
trzaskałaś drzwiami? - chłopak oparł się o framugę, krzyżując ręce. Cass
przewróciła oczami, odwracając się z powrotem do kuchenki.
-- Musiałam zrobić zakupy. W mojej
lodówce nigdy nic nie ma. Powinieneś się przyzwyczaić do tego, jak to nazwałeś,
bolesnego faktu - wzruszyła ramionami, przekładając jajecznicę na talerze.
Samuela pokręcił głową. Wiedział doskonale, że nie mówiła mu prawdy, ale
postanowił to jakoś wyciągnąć z niej później. Kiedy zapełni żołądek jedynym co
potrafiła ugotować jego przyjaciółka i zarazem najlepszym, co kiedykolwiek dane
mu było w życiu zjeść.
~*~
Daniel
siedział na balkonie, obracając w palcach płytę, zawierającą wszystkie
informacje na temat gangu, którym teraz on dyrygował. Patrzył pustym wzrokiem w
przestrzeń, rozciągającą się za barierkami, chroniącymi ludzi przed upadkiem z
wysokości. Cały czas męczyła go ta sprawa z Jenkinsem. Okłamał go. Od samego
początku wiedział, że nie wyjdzie z tego żywy, bo to właśnie on osobiście
zamierzał go zabić na wpadek, gdyby ktoś inny nie zdołał go uprzedzić.
Właśnie
dlatego on też postanowił przez chwilę wodzić go za nos. Wymyślił kłamstwo z
akcją, organizowaną przez Liama i resztę przyjaciół Malika. Prawda jest taka,
że już zdążył skontaktować się z Fernandezem. Zabranie telefonu Cassie, kiedy
akurat zastanawiała się nad czymś, co miało miejsce kilka godzin wcześniej w cale nie było trudnym zadaniem, o czym przekonał się podczas porannej jazdy
samochodem z kobietą. Nie miał jej za złe tego, że na niego nawrzeszczała, kiedy
wspomniał o Zaynie. Rozumiał ją jak mało kto...
~*~
Liam
palił papierosa, kiedy drzwi do jego pokoju zamknęły się za kimś z trzaskiem.
Mężczyzna nie zwrócił jednak na to najmniejszej uwagi. Doskonale wiedział, kto
postanowił zaszczycić go swoją obecnością. Amanda podeszła do niego i od razu
uderzyła go z otwartej dłoni w twarz. Cofnął się o krok, a papieros wypadł z
jego dłoni i spadł na zieloną trawę, która rosła w ogródku. Tym razem również
się nie odezwał. Jedynie sięgnął do kieszeni spodni po paczkę, żeby wyjąc i
odpalić nową fajkę. Nie miał zamiaru dać się sprowokować. Nie warto, kiedy ma
się do czynienia ze wściekłą kobietą.
-- Mogę ci w czymś pomóc, Amando? -
zapytał spokojnie, zaciągając sie dymem. W ostatnim momencie uchylił sie przed
kolejnym ciosem ze strony ciemnowłosej. Jej zachowanie w pewnym sensie bawiło
go, o czym świadczył lekko kpiący uśmiech na jego twarzy.
-- Przez was wszystkich moja siostra
wyprowadziła się nie wiadomo gdzie! Mówiłam, żeby ten frajer trzymał się od niej
z daleka, bo dowie się prawdy na mój temat i mnie zostawi! Mówiłam, żeby dał
jej święty spokój! Ale jak widać kretyni od Malika nie potrafią zrozumieć tak
prostego przekazu! - krzyczała jak opętana. Rzuciła się na Liama.
Zdezorientowany w ostatnim momencie zdążył upuścić drugiego papierosa i złapać
ją za nadgarstki. Przyciągnął ją do siebie, skutecznie ją unieruchamiając.
Uśmiechnął się tryumfująco, patrząc prosto w przepełnione furią oczy blondynki.
-- A ja mówiłem, że nie mam wpływu na
decyzje, jakie podejmuje mój przyjaciel. Jak widać twoja siostra musi po prostu
pogodzić się z myślą, że jej autorytet nie jest takim aniołkiem, za jakiego go
uważała. Może wróci, może nie, ale ty będziesz musiała pogodzić się z każdą jej
decyzją. I nie obwiniaj o to Louisa, bo on akurat ma najmniej wspólnego z całą
tą sprawą - wzruszył ramionami, zacieśniając uścisk. Wyrywała się na wszystkie
strony, a on nie mógł pozwolić, żeby się wyswobodziła.
-- Nienawidzę cię - wysyczała,
zaciskając dłonie w pięści. Krew powoli zaczynała przestawać do nich dopływać,
a nadgarstki piekły żywym ogniem. Liam zdecydowanie nie należał do
najdelikatniejszych. Na pewno zostaną jej po tym jakieś ślady.
-- Jesteś zabawna, kiedy udajesz
wściekłą - zaśmiał się i pocałował ją, zanim zdążyła dodać cokolwiek więcej.
~*~
4 rozdziały + epilog
~*~
Che rozdział 33! Zapewniam was, że wy też go chcecie. Może jest krótki, ale tyle rzeczy się tam dzieje, że nawet nie jesteście sobie w stanie tego wyobrazić. No normalnie jakaś totalna masakra!
Kto kocha Daniela za uratowanie im tyłków ręka do góry! Wiem, że zaczynacie się do niego przekonywać. Jeżeli chcecie drugą część, to musicie przyzwyczaić się do niego, bo na pewno tam będzie :)
Shota, o którym wspominałam znajdziecie na moim wattpadzie :)
To chyba tyle na dzisiaj. W poniedziałek do szkoły. Muszę coś koniecznie wykombinować, żeby nie iść we wtorek.
Pozdrawiam, Evansik xx
#TQWBff - skończyły mi się już pomysły. Po prostu skomentujcie. Dla was to niecała minuta, a dla mnie szczęście na całe 3 dni :)
Kocham Cię po prostu! Dawaj szybko 32 i 33 bo skoro mówisz, że dużo się tam dzieje to napewno tak jest. :)
OdpowiedzUsuńJa czekam na każdy rozdział! A skoro mówisz, że 33 będzie świetny to już w ogóle się doczekać nie mogę! :) Zaraz, zaraz. Fray będzie w DRUGIEJ CZĘŚCI ? Aaale się cieszę! =D
OdpowiedzUsuńDo następnego Skarbie <3
:D!!! Dwa dni i tadaaa! Nowy rozdział. Wiesz, że Cie uwielbiam? :D Uwielbiam też w twoich blogach to, że często nie mam zielonego pojęcia co się dalej potoczy. Jak teraz. Kompletna pustka.
OdpowiedzUsuńJa nie wiem jak ty to zrobiłaś, że następne mają być jeszcze ciekawsze, ale jesteś cudotwórczynią, więc ci wierze. xD
Tylko teraz tylko kwestia tego jak długo będziesz nas trzymać w niewiedzy. Oby jak najszybciej <3
Rozdział jak zwykle świetny. Trzyma poziom. :D
Weny morda ;*
/Smite