8 maja 2015

[30] Chapter Thirtieth (First Season)

         Cassandra zatrzymała się na pustkowiu. Po lewej stronie rozciągał się las, a po prawej tory. Policja bardzo często spotykała się tutaj ze swoimi "anonimowymi" informatorami, którzy nie chcieli wkopać się przed współpracownikami. Gliniarze zawsze zapewniali ich, że jeśli będą chcieli, to za informacje są w stanie wiele dla nich zrobić. Jednak gangsterzy zawsze wiedzieli, z kim mają do czynienia. Nie byli przecież głupi i zgadzali się na spotkania tylko, jeżeli chcieli przejąć nad czymś pełną kontrolę, albo dla czystej zemsty. Nigdy później nie żądali niczego od policjantów. Nie chcieli przecież skończyć jak ci, których skazywali na wyroki swoimi zeznaniami, które dość często od początku do końca były wymyślone. Nikogo to nie obchodziło. Liczyło się tylko szybkie usadzenie kogo trzeba.

         Wyszli z samochodu, a Jenkins od razu do nich podszedł. Skinęła mu nieznacznie głową, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. Nie lubiła go i nigdy mu nie ufała, ale wiedziała, że należy mu się najmniejszy szacunek z jej strony. W końcu stał wyżej niż ona. Mężczyźni podali sobie prawe dłonie, a po chwili Daniel wyciągnął z kieszeni niewielkie, czarne pudełko. Zmarszczyła mocno czoło, ściągając do siebie brwi. Zastanawiała się, co to może być.

-- Mam to, czego pan ode mnie chciał. Wszystkie potrzebne panu informacje, na temat gangu Malika są właśnie na tej płytce i zapewniam pana, że wystarczą do rozwiązania grupy i zatrzymania kilku z najważniejszych członków - powiedział luźno. Cassie spięła się nieznacznie. Ledwo powstrzymała się od rzucenia na Mulata i wyrwania mu płyty. Wiedziała, że gdyby tak postąpiła mogłaby więcej nie otrzymać pozwolenia na wykonanie zawodu.

-- W takim razie dziękuję ci za wszystko, Danielu. Wiem, że robiłeś to tylko i wyłącznie ze względu na chłopca, którym się opiekujesz, ale wiedz, że państwo i ja jesteśmy ci niezmiernie wdzięczni za zrobienie tego - Cass mocno zacisnęła dłonie. Była coraz bliżej przekroczenia swojej granicy wytrzymałości.

-- Jednak jest jeszcze coś, o co chciałem pana zapytać - powiedział nagle mężczyzna, złączając ręce za plecami. Zaczął kołysać się na piętach w przód i w tył, nie przestając się uśmiechać. Willson nie zrozumiała, o co może mu chodzić. Wydawało jej się, że chciał tylko zarobić na wykształcenie swojego przyszywanego syna. Czyżby zmieniły się jego plany? - Wydaje mi się, że właśnie organizują jakąś kolejną akcję, na której bardzo im zależy. Może powinienem jeszcze chwilę powęszyć i przekazać panu informacje również na ten temat. To byłby idealny moment, żeby ich złapać.

         Cassandra zaciągnęła się powietrzem, kiedy zauważyła jak Axel poluźnia uścisk na pistolecie, który przez cały czas trzymał w pochwie. Chciał zabić ich oboje. To właśnie dlatego Daniel postanowił jeszcze coś powiedzieć. Grał na czas w razie, gdyby Jenkins jednak nie chciał skorzystać z jego propozycji. I dlatego ma dłonie za plecami - wsadził pistolet za pasek spodni. Cass czuła się, jakby jej mózg właśnie zapłonął. Daniel wyjątkowo dobrze przygotował się do odegrania roli Zayna. Chociaż może to Liam, albo jeden z chłopaków postanowił przypomnieć mu kilka ważnych sztuczek, jakimi posługiwał się Malik. Takie zachowanie zdecydowanie było podobne do Louisa. Postanowiła nie myśleć na ten temat. Zayn Malik nie żyje. Został zabity przez policjantów podczas swojej ucieczki z miejsca sprzedaży narkotyków. Nie ma go już na tym świecie. Teraz jego miejsce zajął Daniel Fray, który w najbliższej przyszłości ulotni sie z gangu, aby móc w dalszym ciągu samotnie wychowywać chłopca, którego przygarnął z ulicy. To właśnie dla niego tak bardzo się poświęcił.

-- W takim razie do zobaczenia przy następnej, najbliższej okazji - z transu wyrwał ją głos Mulata. Zamrugała kilkukrotnie, chcąc przywołać się w ten sposób do porządku. Przez to, że odpłynęła nie dosłyszała odpowiedzi policjanta.

         Po raz kolejny skinęła mu głową - tym razem na pożegnanie - i wsiadła do samochodu. Odczekała kilka sekund, aż miejsca pasażera zajmie jej towarzysz i odpaliła silnik, ruszając w kierunku miasta. Pomimo tego, że nie chciała, cały czas zastanawiała się, dlaczego Jenkins chciał ją zabić. Zrozumiała motyw w stosunku do Daniela. Mógł mu nie ufać, ale przecież z nią kilka razy współpracował, pomimo małej sympatii, jaką do siebie pałają. Chociaż... Łączą ich sprawy czysto zawodowe i utrzymują stosunki neutralne. Przynajmniej tak jej się dotychczas wydawało.

         To, co działo się w głowie kobiety przez ostatnie kilka miesięcy, spędzone przy boku Malika i jego fagasów było tylko  namiastką burzy, jaką rozpętało zaledwie półgodzinne spotkanie z Jenkinsem. Chciała krzyczeć, rzucać się i rwać włosy z głowy. Wiedziała jednak, że to nic nie da i tylko ta myśl powstrzymywała ją os zachowania, godnego psychopatki. Westchnęła ciężko, ukrywając twarz w dłoniach, kiedy zatrzymała się na czerwonym świetle, przy pierwszym skrzyżowaniu w Nowym Yorku. Jej życie było zdecydowanie zbyt nienormalne, żeby ktokolwiek mógł zrozumieć to, jak postępuje. Nawet ona przestawała to powoli ogarniać i panować nad tym wszystkim.

-- Ta płyta, którą mu dałem. Ona jest pusta. Nie chciałem, żebyś mnie znienawidziła. Wiem, ile ten Malik dla ciebie znaczy, chociaż nigdy mi tego nie powiedziałaś. Nawet nie wiem, czy przyznałaś to przed samą sobą - popatrzyła zdziwiona na Daniela. Przyglądał jej się z lekkim, niepewnym uśmiechem na ustach. Pokręciła głową, patrząc z powrotem na ulicę. Ruszyła z miejsca, kiedy światło zmieniło się na zielone.

-- Przyznałam przed samą sobą, że zakochałam się w Maliku, ale nigdy się z tym nie pogodziłam. Szczerze wątpię, że taki moment kiedykolwiek nadejdzie - mruknęła, dodając nieznacznie gazu. Chciała przyjechać do domu zanim Samuel się obudzi. Mogłaby zrobić mu w podziękowaniu za wczorajszy wieczór jakieś śniadanie. Wiedziała, że jeśli się pospieszy, to zdąży. Jej najlepszy przyjaciel nie był rannym ptaszkiem, a godzina dziewiąta rano byłaby dla niego środkiem nocy.

-- Musi być ci trudno przebywać w jednym pomieszczeniu, szczególnie tak ciasnym jak samochód, z kimś, kto przypomina ci o Maliku, skoro go kochasz - powiedział mężczyzna, zanim zdążył ugryźć się w język. Zaśmiała się gorzko pod nosem.

-- Nie bierz tego do siebie, bo naprawdę cię lubię, ale bardziej przeszkadza mi to, że przebywam w jednym pomieszczeniu z kimś, kto wygląda jak morderca mojej młodszej siostry. Wszelkie ludzkie odczucia względem Malika znikają, kiedy tylko przypomną sobie, co zrobił mojej jedynej Josephine - warknęła mało uprzejmie. Na prawdę nie chciała rozmawiać na tego typu tematy. Były zbyt bolesne, a zasklepione rany za każdym razem piekły, jakby ktoś starał się je rozdrapać.

         Daniel nie odezwał się już więcej. Wiedziała, że zawstydziła go swoimi słowami, chociaż nie miała w planach robienia tego. Była jednak zbyt rozgoryczona i jednocześnie wściekła na siebie, aby móc cokolwiek powiedzieć i przeprosić swojego towarzysza. Stwierdziła, że zrobi to później. Kiedy już uspokoi się i będzie miała pewność, że nie będzie wyzywać bogu ducha winnego Fray'a. Przecież to nie jego wina, że ktoś postanowił stworzyć go identycznego, jak jeden gangster, który potrafił zniszczyć kilka osób na raz tylko tym, że umarł.

~*~

         Weszła do swojego mieszkania, niosąc w dłoniach dwie reklamówki, wypełnione produktami, które miały pomóc jej w przygotowaniu śniadania. Postanowiła nic nie mówić Samuelowi o spotkaniu z Jenkinsem, a już tym bardziej o tym, co on sam zrobił. Doskonale wiedziała, że Rossi natychmiast poszedłby do Fernandeza, a tego nie chciała. Musiała samodzielnie dowiedzieć się, o co chodziło temu cholernie dziwnemu gliniarzowi. Pomimo ogromnego szacunku, jakim darzyła inspektora, on nie powinien się tego dowiedzieć. Mógłby pójść z tym do tych na górze, przez co zaczęliby węszyć za Axlem i spłoszyliby go. Wtedy nie dowiedziałaby się już zupełnie niczego.

         Weszła do kuchni, odkładając wszystkie pakunki na stół. Uśmiechnęła się do siebie pod nosem, widząc blondyna, który jedynie zmienił pozycję z siedzącej na leżącą. Wyjęła spod luźnej bluzki pistolet i odłożyła go na szafę w przedpokoju. Zdjęła buty, po czym wróciła z powrotem do poprzedniego pomieszczenia. Jedynym, co potrafiła doskonale przygotować była jajecznica z pomidorami i szczypiorkiem. Postanowiła nie eksperymentować z czymkolwiek innym. Nie miała na to ani siły, ani chęci.

         Zanim zabrała się za przygotowywanie jedzenia, otworzyła okno i włączyła radio na stacji muzycznej. Przyciszyła urządzenie, nie chcąc jeszcze obudzić przyjaciela. Zabrała się za smażenie, poruszając się w rytm dźwięków, wydobywających sie z głośników. Lubiła tańczyć przy robieniu wszystkiego, nawet jeśli nie miała do tego najmniejszego talentu. Wszyscy jej współpracownicy doskonale o tym wiedzieli. Czasami, kiedy miała słuchawki w uszach potrafiła nie zauważyć, że znajduje się już na komisariacie. No cóż, od jakiegoś czasu przestawała wstydzić się tego, co robiła...

-- Nawet nie wiesz, jak bardzo brakowało mi tego twojego gięcia się zupełnie nie w rytm muzyki - pisnęła cicho, odwracając się przodem do wejścia, w którym zobaczyła rozespanego blondyna. Pokręciła głową z oburzeniem na twarzy i położyła dłoń na klatce piersiowej w miejscu, gdzie miała serce. - Dlaczego wstałaś tak wcześnie i trzaskałaś drzwiami? - chłopak oparł się o framugę, krzyżując ręce. Cass przewróciła oczami, odwracając się z powrotem do kuchenki.

-- Musiałam zrobić zakupy. W mojej lodówce nigdy nic nie ma. Powinieneś się przyzwyczaić do tego, jak to nazwałeś, bolesnego faktu - wzruszyła ramionami, przekładając jajecznicę na talerze. Samuela pokręcił głową. Wiedział doskonale, że nie mówiła mu prawdy, ale postanowił to jakoś wyciągnąć z niej później. Kiedy zapełni żołądek jedynym co potrafiła ugotować jego przyjaciółka i zarazem najlepszym, co kiedykolwiek dane mu było w życiu zjeść.

~*~

         Daniel siedział na balkonie, obracając w palcach płytę, zawierającą wszystkie informacje na temat gangu, którym teraz on dyrygował. Patrzył pustym wzrokiem w przestrzeń, rozciągającą się za barierkami, chroniącymi ludzi przed upadkiem z wysokości. Cały czas męczyła go ta sprawa z Jenkinsem. Okłamał go. Od samego początku wiedział, że nie wyjdzie z tego żywy, bo to właśnie on osobiście zamierzał go zabić na wpadek, gdyby ktoś inny nie zdołał go uprzedzić.

         Właśnie dlatego on też postanowił przez chwilę wodzić go za nos. Wymyślił kłamstwo z akcją, organizowaną przez Liama i resztę przyjaciół Malika. Prawda jest taka, że już zdążył skontaktować się z Fernandezem. Zabranie telefonu Cassie, kiedy akurat zastanawiała się nad czymś, co miało miejsce kilka godzin wcześniej w cale nie było trudnym zadaniem, o czym przekonał się podczas porannej jazdy samochodem z kobietą. Nie miał jej za złe tego, że na niego nawrzeszczała, kiedy wspomniał o Zaynie. Rozumiał ją jak mało kto...

~*~

         Liam palił papierosa, kiedy drzwi do jego pokoju zamknęły się za kimś z trzaskiem. Mężczyzna nie zwrócił jednak na to najmniejszej uwagi. Doskonale wiedział, kto postanowił zaszczycić go swoją obecnością. Amanda podeszła do niego i od razu uderzyła go z otwartej dłoni w twarz. Cofnął się o krok, a papieros wypadł z jego dłoni i spadł na zieloną trawę, która rosła w ogródku. Tym razem również się nie odezwał. Jedynie sięgnął do kieszeni spodni po paczkę, żeby wyjąc i odpalić nową fajkę. Nie miał zamiaru dać się sprowokować. Nie warto, kiedy ma się do czynienia ze wściekłą kobietą.

-- Mogę ci w czymś pomóc, Amando? - zapytał spokojnie, zaciągając sie dymem. W ostatnim momencie uchylił sie przed kolejnym ciosem ze strony ciemnowłosej. Jej zachowanie w pewnym sensie bawiło go, o czym świadczył lekko kpiący uśmiech na jego twarzy.

-- Przez was wszystkich moja siostra wyprowadziła się nie wiadomo gdzie! Mówiłam, żeby ten frajer trzymał się od niej z daleka, bo dowie się prawdy na mój temat i mnie zostawi! Mówiłam, żeby dał jej święty spokój! Ale jak widać kretyni od Malika nie potrafią zrozumieć tak prostego przekazu! - krzyczała jak opętana. Rzuciła się na Liama. Zdezorientowany w ostatnim momencie zdążył upuścić drugiego papierosa i złapać ją za nadgarstki. Przyciągnął ją do siebie, skutecznie ją unieruchamiając. Uśmiechnął się tryumfująco, patrząc prosto w przepełnione furią oczy blondynki.

-- A ja mówiłem, że nie mam wpływu na decyzje, jakie podejmuje mój przyjaciel. Jak widać twoja siostra musi po prostu pogodzić się z myślą, że jej autorytet nie jest takim aniołkiem, za jakiego go uważała. Może wróci, może nie, ale ty będziesz musiała pogodzić się z każdą jej decyzją. I nie obwiniaj o to Louisa, bo on akurat ma najmniej wspólnego z całą tą sprawą - wzruszył ramionami, zacieśniając uścisk. Wyrywała się na wszystkie strony, a on nie mógł pozwolić, żeby się wyswobodziła.

-- Nienawidzę cię - wysyczała, zaciskając dłonie w pięści. Krew powoli zaczynała przestawać do nich dopływać, a nadgarstki piekły żywym ogniem. Liam zdecydowanie nie należał do najdelikatniejszych. Na pewno zostaną jej po tym jakieś ślady.


-- Jesteś zabawna, kiedy udajesz wściekłą - zaśmiał się i pocałował ją, zanim zdążyła dodać cokolwiek więcej.


~*~
4 rozdziały + epilog
~*~

Che rozdział 33! Zapewniam was, że wy też go chcecie. Może jest krótki, ale tyle rzeczy się tam dzieje, że nawet nie jesteście sobie w stanie tego wyobrazić. No normalnie jakaś totalna masakra!
Kto kocha Daniela za uratowanie im tyłków ręka do góry! Wiem, że zaczynacie się do niego przekonywać. Jeżeli chcecie drugą część, to musicie przyzwyczaić się do niego, bo na pewno tam będzie :)
Shota, o którym wspominałam znajdziecie na moim wattpadzie :)
To chyba tyle na dzisiaj. W poniedziałek do szkoły. Muszę coś koniecznie wykombinować, żeby nie iść we wtorek.
Pozdrawiam, Evansik xx

#TQWBff - skończyły mi się już pomysły. Po prostu skomentujcie. Dla was to niecała minuta, a dla mnie szczęście na całe 3 dni :)

3 komentarze:

  1. Kocham Cię po prostu! Dawaj szybko 32 i 33 bo skoro mówisz, że dużo się tam dzieje to napewno tak jest. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja czekam na każdy rozdział! A skoro mówisz, że 33 będzie świetny to już w ogóle się doczekać nie mogę! :) Zaraz, zaraz. Fray będzie w DRUGIEJ CZĘŚCI ? Aaale się cieszę! =D
    Do następnego Skarbie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. :D!!! Dwa dni i tadaaa! Nowy rozdział. Wiesz, że Cie uwielbiam? :D Uwielbiam też w twoich blogach to, że często nie mam zielonego pojęcia co się dalej potoczy. Jak teraz. Kompletna pustka.
    Ja nie wiem jak ty to zrobiłaś, że następne mają być jeszcze ciekawsze, ale jesteś cudotwórczynią, więc ci wierze. xD
    Tylko teraz tylko kwestia tego jak długo będziesz nas trzymać w niewiedzy. Oby jak najszybciej <3
    Rozdział jak zwykle świetny. Trzyma poziom. :D
    Weny morda ;*
    /Smite

    OdpowiedzUsuń