Znudzony? "Znudzenie" to niewłaściwe określenie mojego stanu. Jestem daleko poza granicą znudzenia, w czwartym wymiarze całkowitego zobojętnienia... tracę zainteresowanie nawet oddychaniem
~ Graham Masterton
"Koszmar"
Amanda
znudzonym wzrokiem wpatrywała się w krajobraz, który jak przyspieszony film,
przewijał się za oknem samochodu, w którym dalej się znajdowała. Głowę miała
opartą o szybę, a palcami lewej dłoni wystukiwała o kolano rytm piosenki, która
akurat puszczała stacja, na której ustawione zostało radio. Podróż zaczynała ją
powoli nudzić. Nawet ostre rytmy utworu z repertuaru AC/DC nie pomagały jej w
chociażby częściowym zniwelowaniu chęci zaśnięcia. Westchnęła ciężko, siadając
prosto. Popatrzyła na profil twarzy Liama, mocno skupionego na drodze,
rozciągającej się przed mini.
-- Li, dlaczego tak właściwie
Cassandra chce dorwać i zabić Malika? - zapytała, przerywając w końcu ciszę,
jaka panowała wewnątrz pojazdu od momentu, w którym przekroczyli granicę
francuską. Zdziwiła się, kiedy w kącikach oczu mężczyzny pojawiły się drobne
zmarszczki, wskazujące na to, że wahał się przed udzieleniem odpowiedzi na
nurtujące ją pytanie. Po kilkunastu sekundach zastanawiania się, w końcu
otworzył usta, aby udzielić jej odpowiedzi, jednak zanim zdążył cokolwiek
powiedzieć, Niall postanowił się wtrącić.
-- Nie twój, zakichany interes, Blake
- mruknął cicho, a jego głos został zniekształcony przez lekko chrypę. Była ona
spowodowana faktem, że jeszcze kilka minut temu spał, jednak któreś z jego
towarzyszy postanowiło włączyć radio na stacji grającej hard rock, przezco
kraina błogości, w której dane mu było zagościć, rozpłynęła się niemalże
natychmiast, zastąpiona przez szarą rzeczywistość. - Zajmij się lepiej czymś,
co należy do ciebie, a sprawy Malika zostaw w świętym spokoju - dodał,
otwierając niechętnie oczy, żeby popatrzeć niechętnym spojrzeniem na oparcie
fotela, zajmowanego przez nią.
-- Oj zamknij się, Horan. Nawet się do
ciebie nie odezwałam - ciemnowłosa przewróciła lekceważąco oczami, zsuwając się
niżej na fotelu. Była zmęczona i czuła na sobie brud ostatnich kilku godzin
podróży. Kłótnia z nim w ogóle nie była jej potrzebna do szczęścia.
-- Ale zachciało ci się słuchać
ciężkiego rocka i mnie kurwa obudziłaś - syknął przez zaciśnięte zęby,
naciągając kaptur ciemno-szarej bluzy na głowę, mocniej zasłaniając nim twarz.
Zamknął z powrotem oczy i skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej,
szykując się do ponownego zaśnięcia.
-- Z tego co mi wiadomo i Francja i
Hiszpania, w której aktualnie sie znajdujemy, są krajami wolnymi, więc dopóki
przestrzegam konstytucji mogę robić co mi się żywnie podoba, a ty nie masz nic
do tego - mruknęła, specjalnie pogłaśniając piosenkę, graną przez stację
radiową. Blondyn warknął pod nosem kilka przekleństw i odpiął pas z zamiarem
rzucenia się na nią, jednak siedzący do tej pory cicho Liam skręcił gwałtownie,
zjeżdżając z autostrady na parking dla tirów. Zgasił silnik, zatrzymując się
zaraz przy czarnym Lamborghini z francuską rejestracją.
-- Wysiadka - rzucił cicho, zachowując
resztki silnej woli. Miał ochotę krzyknąć na nich obojga, żeby przestali
zachowywać się jak dzieci, jednak wiedział, że to zupełnie bezsensowne i może
tylko jeszcze bardziej podkręcić ich kłótnię. - No już! - podniósł głos, kiedy
po dłuższej chwili, spędzonej w ciszy, nie doczekał sie reakcji ze strony
żadnego z nich.
Amanda
prychnęła głośno, a kiedy znalazła sie poza samochodem, trzasnęła mocno
drzwiami. Niall natomiast wysiadł spokojnie, przybierając na twarz maskę
chłodnego opanowania i nawet nie zamknął za sobą wejścia do pojazdu.
Stanął
na zewnątrz, wsuwając dłonie do dużej kieszeni bluzy, znajdującej się na
brzuchu. Rozejrzał się pobieżnie dookoła zaspanym wzrokiem. Do celu zostało im
jeszcze tylko kilkaset kilometrów. U wybrzeży Portugalii miał czekać na nich
mężczyzna, dzięki któremu mogli dostać się na pokład statku, którym mogli
przepłynąć prosto do wybrzeży Ameryki, a tam z kolei - stary znajomy. Dość
często on oraz jego ludzie pomagali im w przemycaniu narkotyków z Europy do
Stanów Zjednoczonych. Niall od zawsze uważał, że znajomości w ich środowisku,
to zdecydowana podstawa. Bez nich tak na prawdę nic nie dało się zrobić;
działanie na własną rękę było zupełnie bezsensowne i mijało się z celem. W
końcu gdzieś zawsze czaiła się policja lub inne służby bezpieczeństwa, mające
na celu chronić prawa. Cała sztuka polegała na tym, żeby przejść obok nich w
taki sposób, żeby nawet nie wiedzieli, że to właśnie ciebie szukają i chcą
zamknąć najlepiej do końca życia.
Blondyn
wzdrygnął się, czując dłoń na ramieniu. Odwrócił się przodem do - jak się
okazało - szeroko uśmiechniętego Louisa. Skinął lekko głową na przywitanie, nie
chcąc wyjmować dłoni z kieszeni. Oparł się nonszalancko ramieniem o czarne
Mitsubishi, którym tutaj przyjechali.
-- Twoja Blake Blake też jest taka
upierdliwa i sprawiała tyle problemów po drodze? - rzucił cierpko. Zmrużył
wyzywająco powieki, spoglądając prosto w oczy starszej z sióstr. Nie miał
zamiaru być dla niej w żaden sposób miły tylko dlatego, że posuwał ją jeden z
jego najlepszych przyjaciół. Tym bardziej, że ona również nie pałała do niego
zbyt dużymi względami.
-- Nie przypominam sobie - Tommo uniósł
wysoko brew z rozbawieniem, krzyżując ręce na klatce piersiowej. - Nasza podróż
zdecydowanie minęła w bardzo przyjemnej atmosferze - dodał, spoglądając kątem
oka na Denise, która spała spokojnie na przednim siedzeniu Urusa.
-- Louis - wtrącił się Liam, chcąc jak
najszybciej przerwać tę bezsensowną, wręcz dziecinną kłótnię - Jesteś w stanie
zabrać ze sobą Horana? Sądząc po atmosferze, jaka panuje w twoim samochodzie,
ten dzieciak w końcu da radę się wyspać - dodał, zanim którekolwiek z nich
zdążyłoby mu przerwać. Tomlinson pokiwał z rozbawieniem głową i machnął na
przyjaciela ręką, żeby poszedł z nim.
Chwilę
później, Payne odpalił silnik Mitsubishi i ruszył w dalszą podróż. Na siedzeniu
obok niego siedziała Amanda, która ze znudzeniem wyglądała przez okno, za
którym nie działo się zupełnie nic ciekawego. Od czasu do czasu wzdychała
jedynie, jakby chcąc przypomnieć mężczyźnie, że nie zamierza się do niego
odezwać, jeżeli nie odpowie jej na pytanie.
-- Zabił jej siostrę - wydusił z
siebie w końcu. Niemalże słyszał w głowie głos Malika, przeplatany z groźbami
Nialla, mówiące mu o tym, że jego życie powoli dobiegało końca. - Malik zabił
siostrę Cassandry, a ona w zamian za to postanowiła zabić jego - wyjaśnił,
kiedy czarnowłosa popatrzyła na niego, mocno marszcząc brwi.
-- Dlaczego? - zapytała cicho. Odpięła
pas i usiadła bokiem na fotelu, opierając pośladki o swoje pięty. To, jak
poznali się Willson i Zayn było jedną z tajemnic, które chciała poznać
najbardziej ze wszystkich. Ich dwójka budziła zainteresowanie nie tylko ze
strony Blake, ale również wielu innych gangsterów, którzy chcieli zająć jego
miejsce w ich świecie. Informacja ta mogłaby pomóc w tej sztuce nie jednemu,
jednak Amandy to zupełnie nie interesowało. Ona po prostu chciała zaspokoić
swoją ciekawość. Nic więcej. Pozycja, którą zajmowała ona i jej gang w zupełności
jej wystarczały.
-- Mandy nie mogę, przysięgam że tobie
chciałbym powiedzieć, ale do cholery nie mogę. Jeżeli ktokolwiek dowiedziałby
się, że ci to powiedziałem, to jedna z ołowianych kul Malika wylądowałaby
między moimi oczami zanim zdążył bym się przedstawić - Liam zacisnął dłonie na
kierownicy, zatrzymując się na czerwonym świetle zaraz za samochodem Louisa.
Zaczynał trochę żałować, że to Nialla oddał. On przynajmniej przespałby całą
drogę, nie sprawiając większych problemów. Ale jemu zachciało się bycia
zakochanym i postawił na... No właśnie. Sam nie wiedział, kim tak naprawdę dla
siebie byli.
-- Ale Li, przecież wiesz, że nikt się
nie dowie - kobieta uśmiechnęła się do niego czarująco. Wyciągnęła dłoń przed
siebie i powolnym ruchem przesunęła opuszkiem palca po udzie kochanka. Poczuła
satysfakcję, słysząc ciche przekleństwo z jego ust. Dobrze wiedziała, jak na
niego działa i zamierzała to czasami wykorzystywać. Jednak nigdy na jego
niekorzyść. Zbyt wiele dla niej znaczył. - Wszystko co stało się, albo zostało
powiedziane w samochodzie, zostanie właśnie w nim - dodała cicho, przejeżdżając
czubkiem języka po dolnej wardze.
-- No dobrze - odetchnął cicho,
ruszając powoli z miejsca, kiedy sygnalizacja świetlna mu na to pozwoliła. -
Chodziło o to, że Josephine, młodsza siostra Willson, zaczęła zadawać się z
jednym z wrogów Zayna. Wtedy, najbardziej zagrażającym jego pozycji. Robiła dla
niego różne pierdoły. Służyła bardziej za kogoś w stylu przynieś, podaj,
pozamiataj. Można ją porównać do Samanthy. Za którymś razem miała uwieść Malika
na jakiejś imprezie w jednym z jego ulubionych klubów. Później zabrać go w
jakieś ustronne miejsce, kusząc w wiadomy sposób, a tam miał na niego czekać
jej fagas. Na ich nieszczęście jeden z naszych dowiedział się o tym, do kogo
należy Josephine. Zayn udawał, że wszystko idzie zgodnie z planem, jednak
zabrał ją do innego pokoju, a tam poderżnął gardło - urwał, a jego kostki wręcz
pobielały od zaciskania, ukazując dokładnie liczne blizny. - Do dziś pamiętaj
jej przerażone błagania o litość. Tłumaczyła się tym, że nie miała innego
wyjścia, bo grozili jej śmiercią. Na jej szczęście najpierw zmarła, a dopiero
później skończyła pod samochodem ciężarowym - zakończył, spoglądając na swoją
towarzyszkę kątem oka.
Widział
zastanowienie na jej twarzy. Postanowił dać kobiecie chwilę na przetrawienie
informacji, które uzyskała od niego przed chwilą. Wiedział, że nie powinny
zrobić na niej większego wrażenie, ponieważ sama na pewno nie raz poderżnęła
komuś gardło, jednak czasami kiedy robimy coś samodzielnie, to konsekwencje
wydają nam się znacznie łagodniejsze. Nie zastanawiamy się nad tym zbytnio, po
prostu coś miało miejsce. Jednak kiedy usłyszymy, że osoba trzecia zrobiła
znacznie to samo, to mimowolnie zaczynamy osądzać go.
Amanda
usiadła powoli na swoim fotelu i zapięła pas. Podniosła wzrok na drogę,
rozpościerającą się przed nimi. Wiedziała, że dużo jej jeszcze zostało, jednak
nie zapowiadało się na to, że spróbowałaby chociaż usnąć.
-- Czy... To o tym niespotykanym
wypadku pisały media kilka lat temu? - zapytała po chwili zawahania. Liam
kiwnął twierdząco głową. Wiedział, że nie ma już co ukrywać. Powiedział jej
najważniejszą część, reszta to jedynie kilka dokładnie dobranych elementów
układanki, w którą wplątany został tak na dobrą sprawę cały świat. - Od
początku wiedziałam, że ściema z przeciętym przez odstającą część gardłem jest
wyssana z palca - mruknęła cicho, opierając skroń o szybę. Czuła, jak głowa
zaczyna ją boleć. Za długo była na nogach.
-- Wszyscy wiedzieli, ale nikt oprócz
Cassandry nie odważył się, żeby zacząć w tym grzebać, bo wszyscy tak naprawdę
po cichu podejrzewali Malika o to wszystko. Dość często jego ofiary kończyły
pod kołami samochodów - rzucił Li, spoglądając na zegarek. - Jeżeli chcesz, to
możemy zatrzymać się na chwilę, żebyśmy się przespali razem z Louisem - dodał,
zauważając jej zachowanie. Już dawno widział zaczerwienione i podkrążone oczy
Amandy, jednak nie chciał niczego proponować, doskonale wiedząc, że i tak
odmówi. Tym razem również pokręciła przecząco głową.
-- Jedźcie, chcę już być jak
najszybciej w domu.
~*~
Cassandra
siedziała na miejscu pasażera tuż obok Samuela, który na jej prośbę zgodził się
jeździć w tę i z powrotem ulicami Berlina. Od kiedy został odsunięta od sprawy
Malik minęły dwa długie, ciągnące się w nieskończoność dni. Łapała się na tym,
że coraz bardziej chciała być już w domu. Móc w końcu położyć się w swoim własnym
łóżku i porządnie odpocząć.
Nagle,
czas jakby zwolnił. Poderwała się na swoim miejscu, prostując plecy. Widziała
go. Po raz pierwszy od dwóch dni go widziała. Jechał z kimś, jak gdyby nigdy
nic. Złapała szybko Rossiego za nadgarstek, ściskając go mocno.
-- Coś się stało, Cassie? - zapytał
cicho, zaniepokojony jej zachowaniem. Szczerze bał się, że jego przyjaciółka
zacznie świrować. W końcu po raz pierwszy została zrugana przez Fernndeza,
musiało to jakoś na nią wpłynąć, a fakt, że od tamtego czasu prawie w ogóle się
nie odzywała wcale go nie pocieszał.
-- Widziałam go Samuel, przysięgam że
to był on. Jedź za nim, nie spodziewa się nas, możemy go teraz złapać.
~*~
Co jeszcze chcecie wyjaśnić, czekam na propozycje, prośby, zażalenia, śmiało.
Dobranoc,
Jesica Evans z zepsutą klawiaturą xx
#TQWBff <- tu też możecie, ja widzę wszystko
Kocham twoje opowiadanie��
OdpowiedzUsuń