27 lutego 2015

[12] Chapter Twelfth (First Season)

Nie skarż się, gdy ci wejdzie drzazga z ostatniej deski ratunku.
~ Wiesław Brudziński

         Zayn wybiegł z domu i skierował się jak najszybciej do garażu. Telefon Cass przerwał mu rozmowę na temat akcji, którą mieli przeprowadzić w Europie. Co prawda na początku chciał odrzucić połączenie, ale przeczucie podpowiadało mu, że ta kobieta nie zadzwoniłaby do niego, gdyby sprawa naprawdę nie wyglądała tragicznie. Na szczęście posłuchał go i teraz, razem z Louisem i Liam ‘em, jadą do niej, żeby po raz pierwszy, odkąd chciała wstąpić do jego gangu, uratować ją od dużego zagrożenia. Malik wiedział, że ten moment w końcu będzie musiał nastąpić, ale musiał przyznać, że o tak bardzo długo wytrzymała.

         Nie czekając na swoich przyjaciół wsiadł na motor, zakładać ówcześnie kask na głowę, po czym wyjechał z garażu kierując się tam, gdzie wskazała ciemnowłosa. Miał zamiar zdążyć przed jakimś dużym nieszczęściem, wiec musiał się mocno sprężać.

~*~

-- Witaj mała, pamiętasz mnie? – Cass siedziała na chodniku, przodem do swojego napastnika i szeroko otwartymi oczami patrzyła prosto na broń, która wycelowana była w jej głowę.

-- Czego ode mnie chcesz. Nie wystarczyło ci za ostatnim razem? – syknęła, a głos szatynki wręcz ociekał jadem do mężczyzny, który tylko prychnął lekceważąco pod nosem.

-- Może i wystarczyłoby mi, gdyby nie fakt, że wyleciałem przez ciebie z gangu. Muszę teraz chować się po brudnych ulicach, żeby moje ciało nie zgniło w jakiejś spelunie z kulką między oczami – warknął, po czym splunął, a z jego twarzy zniknęło całe rozbawienie, natychmiast zastąpione przez wściekłość.

-- Już ci mówiłam, że o to możesz mieć jakiekolwiek wąty jedynie do Malika. Ja tylko wypełniałam rozkazy – warknęła, zaczynając po woli cofać się do tyłu. Nie miała zamiaru zginąć przez tego kretyna, a już szczególnie w jego sprawie.

-- Och księżniczko. Jaka ty jesteś głupiutka. Przecież sama powinnaś wiedzieć, że jego nie da się złapać, a co dopiero zabić. Właśnie dlatego zrobię to z tobą, bo straci najlepszego członka swojego gangu. I nie bądź zdziwiona. Po angielskiej akcji wie już o tobie chyba każdy z naszego świata – mężczyzna przeszedł kilka kroków i stanął nad nią, nie przestając mierzyć między jej oczy.

         Cassandra, stwierdzając że ratunek dla niej zdecydowanie za bardzo się spóźnia, kopnęła napastnika z całej siły w krocze, w ostatnim momencie przesuwając się na bok i unikając tym samym strzału. Wyczołgała się spod szatyna, po czym pchnęła go do przodu tak, żeby położył się na chodniku i usiadła na nim, łapiąc jego ręce i unieruchamiając je za plecami. Jednak policyjne sztuczki również mogą się czasami przydać, na przykład w takich właśnie sytuacjach.

         Warknęła cicho pod nosem, podnosząc głowę, kiedy tylko usłyszała ryk silników motocyklowych. Zmrużyła oczy, rozpoznając w mężczyznach swoją „odsiecz”, która okazała się zbędna. Wzięła pistolet, który przed chwilą upuścił ciemnowłosy, zeszła z niego i usiadła przy płocie, opierając się o niego.

-- Jak jeszcze raz się poruszysz, to nóg w dupie nie masz – warknęła, patrząc na mężczyznę kątem oka. Malik zszedł z samochodu, wyjmując z kabury pistolet i zaczął mierzyć nim prosto w leżącego na chodniku. Podszedł szybko do Cassie i zaczął jej się uważnie przyglądać.

-- Powiedz mi Aniołku. Czy nawet, jeśli nie dam ci żadnego zadania, to i tak będziesz wpadała w kłopoty? Bo wiesz, mógłbym się przygotować na przyszłość – westchnął teatralnie, chowając z powrotem broń. Zareagował zdecydowanie zbyt impulsywnie.

-- Zayn, to on wtedy pod klubem – wyszeptała cicho, a jej oczy zaszkliły się nieznacznie. Pozbyła się jednak szybko świeczek, mrugając kilkukrotnie powiekami. Cholerna słabość. Dlaczego musi pojawiać się akurat w momentach, kiedy z krwi ulatnia się adrenalina?

-- Spokojnie Aniołku. Louis i Liam się nim zajmą, a my jedziemy, bo wyglądasz, jakbyś właśnie przebiegła jakiś maraton – zażartował, podnosząc ją na rękach i niosąc w kierunku motoru.

-- Przebiegłam – powiedziała słabym głosem, a czarne plamy, których wcześniej udało jej się pozbyć wróciły, całkowicie przysłaniając pole widzenie.

~*~
-- Hej, Aniołku. Nie rób mi tego. Nie, kiedy Liama, albo Nialla nie ma w pobliżu – jęknął spanikowany Mulat, siadając za kobietą, która posadził sobie ówcześnie na motorze i jak najszybciej chcąc znaleźć się w domu, ruszył z miejsca.

         Nigdy wcześniej nie zależało mu aż tak bardzo, żeby uratować kogokolwiek ze swoich ludzi. Zauważył już dawno, że ona zaczynała stawać się dla niego coraz ważniejsza i w stu procentach zdawał sobie sprawę z tego, że idąc do niej i rozmawiając z nią bez żadnych szczególnych powodów w cale nie opóźnia tego procesu. Nie wiedział, jak może być na tyle głupi, albo co w niej jest tak fascynującego, że nie jest w stanie oprzeć się Cassie. Żadna kobieta wcześniej nie zrobiła na nim aż takiego wrażenia i to było w tym wszystkim najbardziej przerażające.

         Po kilku minutach zjechał na podjazd i biorąc Willson z powrotem na ręce, skierował się prosto do pokoju Horana. Miał nadzieję, że blondyn odpuścił sobie dzisiaj wszystkie imprezy, pomimo tego, że jest sobota i jednak zastanie go na miejscu. Co prawda w całym domu mają jeszcze dwóch mężczyzn, zajmujących się ratowaniem innych, ale jakoś nie mógł się przemóc i zaufać im na tyle, żeby dotykali szatynki, która właśnie zaczęła nieznacznie poruszać się w jego ramionach.

         Panika narastała w nim coraz bardziej i nie mógł tego znieść. Przecież on nie mógł panikować. Nazywa się Zayn Malik i do jasnej cholery nie boi się niczego! A już tym bardziej nie zależy mu na nikim aż tak bardzo, żeby bać się o niego, kiedy zemdleje. Przecież to nie tragedia. Chociaż… Od każdej reguły znajdą się jakieś wyjątki.

-- Niall, musisz mi pomóc – warknął, otwierając kopniakiem drzwi, nawet nie bawiąc się w pukanie.

-- A tej co znowu się stało? – mruknął blondyn, podrywając się ze swojego łóżka i robiąc miejsce Malikowi, żeby mógł na nim ułożyć kobietę.

-- Chciałbym to wiedzieć, ale jak na razie musisz ją obudzić – stęknął Mulat, ostrożnie kładąc ciemnowłosą na posłaniu.

-- Musimy poczekać – Niall wzruszył ramionami, wchodząc na chwilę do łazienki, żeby namoczyć ręcznik zimną wodą i zacząć delikatnie dotykać nim czoła kobiety. Dobrze wiedział, że gdyby tylko zrobił cokolwiek Cass, to Malik pokusiłby się o oberżnięcie jego łap. – Mógłbyś przynieść lodu – zaśmiał się, widząc jak jego szef 
stoi na środku pokoju, nie mając pojęcia, co mógłby ze sobą zrobić.

         Nie trzeba było dwa razy powtarzać. Ciemnowłosy natychmiast opuścił pokój i zbiegł po schodach prosto do kuchni, a odgłos jego kroków był aż nadto możliwy do usłyszenia. Niall zaczął zastanawiać się, jak ta niepozorna, dziesięć lat młodsza od nich kobieta, dała radę wywołać u Malika jakiekolwiek ludzkie odruchy. Teraz coraz bardziej zaczynał rozumieć Paynea i Tomlinsona, którzy starali się odciągnąć Samanthę jak najdalej od tej dwójki.

         Zabrał rękę z ręcznikiem, kiedy tylko oczy kobiety otworzyły się szeroko, a ona sama spróbowała się podnieść. Poczuła jednak mocne ukłucie w potylicy, które sprawiło, że musiała z powrotem opaść na poduszki. Rozejrzała się uważnie dookoła, nie mogąc przypomnieć sobie pomieszczenia, w którym aktualnie się znajduje. Zrezygnowała jednak, kiedy uświadomiła sobie, że jest tutaj pierwszy raz.

-- Jak się czujesz? – odwróciła głowę w kierunku, z którego dobiegał cichy głos i uśmiechnęła się delikatnie do Nialla.

-- Bywało lepiej, ale najgorzej również nie jest – mruknęła cicho, starając się nie wydobywać z siebie żadnych głośniejszych dźwięków, które mogłyby spowodować ponowny ból głowy.

         Niestety jej starania spełzły na niczym, ponieważ po kilku sekundach do pokoju, jak burza wpadł Zayn, trzymając w dłoni woreczek z lodem. Kobieta zacisnęła mocno powieki, naciągając na głowę szwedkę. Niall westchnął cicho, patrząc na przyjaciela z politowaniem.

-- No co? – Mulat wzruszył ramionami, pochodząc do łóżka i podając blondynowi to, co trzymał w dłoniach. Horan pokręcił głową z rozbawieniem i dotknął lekko ramienia szatynki, sprawiając tym samym, że spojrzała na niego.

-- Powinno ci trochę pomóc – kobieta odebrała od niego worek, z wdzięcznym wyrazem twarzy, od razu przykładając go do swojego czoła. Modliła się w duchu, żeby tylko Malik…

-- Coś ty robiła, że zemdlałaś z wycieńczenia? Przecież to niemożliwe, żebyś uciekając aż tak się zmęczyła – Mulat wyrzucił ręce do góry, nie spuszczając wzroku z ciemnowłosej, która nie chciała w tym momencie niczego innego, jak śmierć, dzięki której zaznałaby w końcu świętego spokoju.

-- Powiedzmy, że biegałam – mruknęła cicho, siadając na łóżku. Podświadomość podpowiadała jej, że powinna jak najszybciej wynieść się z tego domu, żeby nie musieć odpowiadać na całą masę pytań.

-- Jak już powiedziałem, od zwykłego bieganie nie byłabyś aż tak mocno wycieńczona – warknął, wywołując tym samym kolejny grymas na twarzy szatynki. Cassie odwróciła się przodem do blondyna.

-- Mógłbyś mnie odwieźć do mieszkania? – zapytała cicho, przybierając błagalny wyraz twarzy.

-- Ależ nie ma sprawy – zaśmiał się Niall i pomógł jej podnieść się z łóżka. Przerzucił sobie ramię Cass za szyją i wolnym krokiem, zupełnie ignorując coraz bardziej wściekłego Malika, ruszył z nią do wyjścia. Dobrze wiedział, dlaczego tak szybko chce zmyć się z pola widzenia Mulata i nie dziwił jej się w najmniejszym stopniu. Dobrze wiedział, że na miejscu Cassandry postąpiłby dokładnie w taki sam sposób.

         W niedługim czasie udało im się dotrzeć do Range Rovera blondyna. Mężczyzna pomógł dwudziestopięciolatce zająć miejsce pasażera, a sam usiadł za kierownicą. Cass popatrzyła we wsteczne lusterko, marszcząc brwi, kiedy zauważyła Mulata, obściskującego się z jakąś kobietą. Była piękna i to Willson niestety musiała przyznać jej bez jakiegokolwiek sprzeciwu.

-- Kto to? – zapytała cicho swojego towarzysza, nie spuszczając wzroku z całującej się pary. Horan popatrzył w lusterko wsteczne tak, jak zrobiła to Cassandra i zmarszczył brwi.

-- Samantha, dziewczyna Zayna – powiedział cicho, patrząc niepewnie na reakcję Cassie. Tak naprawdę nie miał pojęcia, czego mógłby się po niej spodziewać.

         Szatynka w odpowiedzi podrzuciła jedynie brwiami i zsunęła się nieznacznie na siedzeniu, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. Przecież dobrze wiedziała, kim jest kobieta i tak na dobrą sprawę nie wiedziała, dlaczego zapytała o to blondyna. Może tylko po to, żeby się upewnić w tym, jak naiwna potrafi być. To było wręcz do przewidzenia, że ktoś taki, jak Malik nie może być sam. Przecież musi mieć kogoś do pieprzenia.

-- Nie martw się, nawet Zayn jej nie lubi. Już chyba sam nie wie, po co ją tutaj trzyma – powiedział po chwili ciszy Niall. Cass natychmiast prychnęła gniewnie pod nosem.

-- Nie obchodzi mnie, z kim on jest, a kogo pieprzy – rzuciła wściekle, odwracając głowę w kierunku szyby i zaczęła wyglądać za nią, żeby odwrócić swoje myśli od tego, że tak naprawdę zachowała się jak gówniara i dała mu zamydlić sobie oczy.

-- Cassandra powiedz szczerze. Dlaczego tak bardzo zależy ci na tym jednym, konkretnym gangu, w którym to Malik jest szefem? – zapytał po chwili ciszy mężczyzna, zatrzymując się przy bloku szatynki. Chciała wysiąść z pojazdu, ale w ostatnim momencie zamknął drzwi na zamek centralny. – Odpowiedz na moje pytanie – powiedział twardo, odwracając się w jej kierunku. Ciemnowłosa westchnęła ciężko.

-- Bo znudziło mi się uganianie dla jakichś podrzędnych gangsterów, którzy tak naprawdę nie wiedzą, co robią – przewróciła oczami, wbijając się w swoje siedzenie i patrząc wszędzie, tylko nie na jasnowłosego.

-- Ale każdy gang, w którym po raz ostatni byłaś rozpadał się, rozpracowany przez policję! – podniósł głos, nie mogąc już wytrzymać. Chciał wyciągnąć z niej wszystkie informacje nie zważając na fakt, jak bardzo spodobała mu się jej postawa. Nigdy nie odpuszczała i zawsze walczyła do samego końca.

-- Po prostu nie miałam z nimi zbyt miłych pożegnań, a ja uwielbiam się mścić. Powinieneś zrozumieć – Cass zaczęła po woli panikować. Jeżeli mężczyzna dalej będzie chciał zadawać jej tego typu pytania, to nie ma możliwości, żeby nie spaliła się za którymś razem.

-- A jak wytłumaczysz to, że nigdy nie możemy potem znaleźć o tobie jakichkolwiek informacji. Jakbyś zapadła się pod ziemię – kontynuował, niewzruszony tym, że Cassie zaczęła szarpać się z klamką, żeby w końcu móc wyjść na zewnątrz i udać się prosto do swojego mieszkania.

-- Przecież to oczywiste, że nie chcę mieć skretyniałych gliniarzy na karku. Za każdym razem włamywałam się do systemów i usuwałam bezpowrotnie wszystko o sobie, po czym dla pewności najpierw zgrywałam na CD informacje o członkach gangu, a dysk niszczyłam – mruknęła, odwracając się do Horana. Nie powinna dać zapanować złości nad swoim umysłem, bo może się to dla niej źle skończyć. Jednak strach jest sto razy gorszy, a wspomnienia nieprzyjemnej nocy tylko go potęgowały.

-- Powiedzmy, że na razie wiem wszystko, co chcę wiedzieć – rzucił obojętnie jasnowłosy, odblokowując drzwi samochodu. Dwudziestopięciolatka, nie czekając na nic więcej, po prostu wyszła z pojazdu, mocno trzaskając za sobą drzwiami.

-- Myślałam, że mogę ci ufać, ale jak widać ty też żyjesz po to, żeby służyć bezwzględnie Malikowi – rzuciła, nawet się nie odwracając i wbiegła po schodach na piętro. Miała już tego wszystkiego dość, a to dopiero początek zabawy, którą tak naprawdę sama sobie zafundowała.

~*~

Hej! Gdzieś napisałam, że dodam rozdział dzisiaj, więc oto jest!
Około siedemnastej odzyskałam komputer i jestem z tego powodu niezmiernie szczęśliwa. Nawet nie wyobrażacie sobie jaka to katorga nie napisać słowa przez dwa dni. Przynajmniej dla mnie.
Jeżeli chodzi o rozdział.
Niedobry Niall. Jak on w ogóle tak mógł zrobić. Nieładnie. Nie lubimy go. Niech zaliczy zgon. Chociaż może powinien zginąć...
Albo Zayn. Przecież jest takim trochę sukinsynkiem. Może gdybym go uśmierciła, to Cass miałaby w końcu święty spokój. O, albo Louis! Przecież i tak nie gra jakoś bardzo ważnej roli...
Nie wiem. Możecie sobie wybrać xD
Pozdrawiam i zapraszam na moje inne blogi,
Jesica xx

2 komentarze:

  1. Nie! Louis, Zayn i Niall odpadają! Ten gościu ci ją zgwałcił tak, ale nie chłopacy! A tak w ogóle to świetny rozdział! :)
    Do następnego Skarbie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam sie z opinią u góry! :** Rozdzial mega cudo ! ^^

    OdpowiedzUsuń